Drazen Petrovic – Przerwane marzenia 1964 – 1993


Sibenka…

Drazen Petrovic urodził się 22 października 1964r w Sibeniku, małej portowej miejscowości leżącej nad morzem Adriatyckim. Najmłodsze lata spędzał podobnie jak większość dzieciaków z Sibenika, na zabawach, psotach i nauce, jednak już od najmłodszych lat wszyscy wiedzieli, że Drazen jest kimś wyjątkowym choć on sam nigdy za takiego się nie uważał. Był bardzo bystrym i sprytnym dzieckiem, starsi chłopcy często bili i dokuczali młodszym dzieciakom, ale nigdy Drazenowi, on był nietykalny, często wręcz chroniony przez tych „oprawców”.

Tym co odróżniało go od innych dzieci, oprócz wspomnianych cech osobowych, była ogromna fascynacja koszykówką, co podkreślał na każdym kroku. Wspólnie ze swoim bratem Aleksandarem spędzał całe godziny na boisku do kosza poznając tajniki tej gry. Z każdym rokiem następował ciągły progres w rozwoju koszykarskiego talentu Drazena, jego brat Aco był już wówczas uznanym zawodnikiem, który niebawem miał przejść do Cibony, natomiast Drazen w wieku 13 lat wkraczał powoli w świat koszykówki, trafiając do lokalnego zespołu Sibenka Sibenik.

Mimo młodego wieku do swojej gry podchodził bardzo serio, nienawidził przegrywać, inni po przegranym meczu szli do domu a on zostawał na sali i trenował rzuty. Trenował po dwa, trzy razy dziennie, każdego dnia rano przed pójściem do szkoły oddawał po 500 rzutów. Jego ciężka praca i talent zaowocowały tym, że zaledwie w wieku 15 lat dołączył do pierwszego zespołu gdzie mógł pracować z profesjonalistami. Choć w drużynie juniorskiej było wielu chłopców starszych od niego, to jednak on stał się jej prawdziwym liderem, zdobywanie kilkunastu punktów w każdym meczu było dla niego normą.

Rok później zdobył z młodzieżową reprezentacją brązowy medal na mistrzostwach Europy, jednocześnie coraz więcej grał z seniorami Sibenki. Również w seniorskim zespole szybko stał się jego najważniejszą postacią, choć wielu zawodników było od niego starszych nawet o kilkanaście lat.

W 1982r Drazen zdobył złoty medal na młodzieżowych ME, ponad to poprowadził swój klub do finału pucharu Koracza, w którym jednak jego drużyna uległa zespołowi Limoges. Dla tego małego klubu i jego młodej gwiazdy był to olbrzymi sukces, ale Drazen wiedział że pradziwe wyzwania są dopiero przed nim i zrobił to co dla niego było czymś naturalnym, wrócił do sali gdzie zaczął trenować nawet po siedem, osiem godzin dziennie.

W wieku 18lat zdobył ze swoim klubem mistrzostwo kraju, jednak mistrzem był zaledwie przez dwa dni, ponieważ na wskutek „polityki” dopatrzono się błędu w sędziowaniu i nie uznano jemu dwóch rzutów wolnych dzięki którym Sibenka wygrała cała serię. Jednak ta krzywdząca decyzja nie przeszkodziła jemu w doprowadzeniu Sibenki po raz drugi do finału pucharu Koracza, gdzie ponownie przeciwnikiem była drużyna Limoges, również i tym razem górą byli Francuzi.

Petrovic był już największą gwiazdą młodego pokolenia w swoim kraju, jednak wkrótce zaczęły interesować się nim także najlepsze kluby z Europy, oraz amerykańskie uniwersytety, szybko stał się najbardziej pożądanym koszykarzem w Europie. Drazen wiedział, że nadszedł czas opuścić ukochany Sibenik, który był już za mały na jego koszykarskie marzenia.

Cibona…

Po roku spędzonym w wojsku Drazen musiał podjąć decyzję, gdzie będzie kontynuował swoją karierę. Moimo wielu ofert Petrovic wybrał klub w którym grał jego brat – Cibonę Zagreb. Cibona odnosiła zwycięstwa w kraju, ale na arenie międzynarodowej nie szło jej najlepiej. Drazen dołączył do Cibony w momencie, gdy klub miał zero zwycięstw i dziesięć porażek w lidze europejskiej. Mirko Novosel, trener Cibony, wiedział że Drazen jest dla nich wybawieniem i nie pomylił się. Obaj bracia stanowili chyba najlepszą parę obrońców w tamtych czasach w Europie a Cibona w ciągu czterech lat pobytu Drazena w tym klubie wygrywała prawie wszystko co było do wygrania w kraju i Europie.

Pierwszą rzeczą jaką zrobił Petrovic po przyjściu do Cibony było… pogrążenie swojego poprzedniego klubu. W meczu przeciwko drużynie z Sibenika, Drazen zdobył 56 pkt. i był głuchy na wołania swoich niedawnych kibiców, którzy krzyczeli: ” Drazen jesteś nasz! Prosimy przestań „! Po meczu powiedział, że pamięć zawsze będzie pamięcią a miłość miłością, ale kiedy jest na boisku nie ma to dla niego znaczenia i gdyby mógł jeszcze raz zdobyć 56pkt., to zrobił by to ponownie.

Grając w barwach Cibony uprawiał prawdziwy show time, nie raz zdobywając po 40-50 punktów w meczu. Jeden z włoskich dzienników nazwał Pertrovica Mozartem i rzeczywiście oglądając jego wyczyny na parkiecie, trudno było o trafniejsze porównanie, Drazen był Mozartem koszykówki. Na takie wyczyny nie byli również obojętni działacze z ligi NBA a dokładniej włodarze klubu z Portland. W 1986r Trail Blazers zgłosili Petrovica do draftu NBA, jednak wtedy nikt nie miał przekonania do graczy z poza USA, dlatego Petrovic został wybrany dopiero w trzeciej rundzie draftu z odległym sześcdziesiątym numerem. Jednak Drazen nie zaprzatał sobie głowy NBA i dalej czarował wszystkich swoimi nieprzeciętnymi umiejętnościami grając w Cibonie.

Spośród wielu wspaniałych występów w barwach Cibony trudno wskazać ten jeden, o którym pamięta się przez długie lata. Może mecz w którym zdobył 62pkt. przeciwko zespołowi z Finlandii (Katkan), grając w pucharze Koracza… albo 112pkt rzucone krajowemu rywalowi – drużynie SMELT Olimpija… Każdy kibic Cibony pamięta wspaniałe mecze z Realem, zwłaszcza rewanż w Madrycie gdzie Petro rzucił 49pkt. i miał 20asyst… ale momentem, który na długo zapadł w pamięć kibiców był występ przeciwko Limoges w Zagrzebiu. Po trzynastu minutach gry Cibona przegrywała już 16pkt i kiedy nic nie wskazywało na to że może być lepiej, Drazen wziął sprawy w swoje ręce. Rzucił siedem trójek z rzędu, w sumie zdobył 51pkt. i 10as a Cibona odniosła zwycięstwo. Jego kolega z drużyny Franjo Arapovic, wspominał później tamte chwile mówiąc, że tamtego dnia nigdy nie zapomni, Drazen był po prostu jak zaprogramowany, trafiał z każdej pozycji a piętnastotysięczny tłum kibiców eksplodował radością… dla takich chwil warto żyć.

Jeden z dziennikarzy lokalnej gazety wspominając Drazena powiedział, że pamięta jak po przegranym finale w ostatnim roku jego pobytu w Cibonie, chcąc z nim zrobić krótki wywiad, spotkał Petrovica przed halą w momencie gdy ten wysiadał z samochodu. Był bardzo zdziwiony jak zobaczył, że Drazen wysiada z auta mając ze sobą piłkę. Drazen widząc zdziwienie dziennikarza odparł: ” Nie mogę przecież przestać żyć a piłka… zawsze ją wożę w samochodzie i kiedy czuję że mam chęć porzucać jadę na sale i rzucam, sto, dwieście, pięćset razy, ile dzisiaj rzucałem? Nie wiem, ale jak skończę ten wywiad, to mam iść zamiar poćwiczyć, w końcu to nie koniec świata „.

Drazen na każdym kroku odczuwał miłość kibiców i to uczucie odwzajemniał wkładając całe serce w grę dla Cibony, planował nawet dwa ostatnie sezony w karierze spędzić w ukochanym klubie…

Te cztery lata były wspaniałym czasem dla klubu i Drazena, jednak on zdawał sobie sprawę, że w Cibonie nie zrealizuje wszystkich swoich marzeń i celów. Następnym krokiem miała być Europa.

Real…

Choć od trzech lat czekano na Mozarta koszykówki za oceanem, to jednak Drazen zdecydował się pozostać w Europie a dokładnie w Madrycie. Dlaczego? Sam tak wspominał tamtą decyzję: ” Nie wiem… nie jestem pewny, NBA jest wielkim wyzwaniem, ale również niebezpiecznym. Tutaj w Europie jestem gwiazdą, tam… kto wie. Nie, to nie jest brak wiary w siebie, ja zawsze miałem dostateczną wiarę… ale, czy to będzie właściwy wybór? Faktem jest, że wciąż mam czas, dlatego teraz zostaję w Europie „. Jedynym klubem który „zasługiwał” na takiego gracza jakim był Drazen Petrovic był Real, najbardziej utytułowany klub w Europie.

Drazen z miejsca stał się postacią numer jeden w królewskim klubie, prowadząc Real do zdobycia pucharu Hiszpanii i wygrywając puchar Europy. W półfinale Real trafił na… Cibonę. Pierwszy mecz odbywał się w Zagrzebiu, gdzie kibice zgotowali owację na stojąco swojemu Drazenowi. Naprzeciwko siebie stanęły nie tylko dwa wielkie kluby, ale również a może przede wszystkim dwaj bracia. Pod koniec meczu Drazen miał dwa rzuty wolne mogące dać zwycięstwo Realowi, jednak nawet w przypadku porażki Realowi nie stałaby się krzywda, klub z Hiszpanii był zdecydowanym faworytem całych rozgrywek a następny mecz miał być przecież w Madrycie. Po latach Aco wspominając te chwile z uśmiechem na twarzy mówił: ” Pamiętam jak wszyscy błagaliśmy jego aby chybił te rzuty, mówiłem mu: „Drazen, proszę, nie traf obu rzutów. Drazen, to jest dla Ciebie tak samo… jakbyś wygrał dla Madrytu. Dzięki temu będziemy mieli jakieś szanse… proszę”. A on się tylko uśmiechnął i trafił oba rzuty. On nie umiał przegrywać, po prostu nie wiedział jak „.

W finale pucharu Europy Real zmierzył się ze Snaidro Caserte a Petrovic po raz kolejny udowodnił, kto jest najlepszym graczem na starym kontynencie zdobywając w tym spotkaniu aż 62pkt. Madryt miał nowego króla.

Portland…

Jednak Drazen nie chciał dłużej czekać, miał 25 lat, w Europie osiągnął już wszystko i stwierdził że czas sprostać największemu wyzwaniu, jakim dla każdego koszykarza jest gra w NBA. W 1990r podpisał kontrakt z Portland Trail Blazers. Dla Petrovica nie był to jednak udany okres w jego karierze, trener Rick Adelman nie miał zaufania co do jego umiejętności i Petrovic większość czasu w Portland spędzał na ławce.

Dla Drazena to był szok, on największa gwiazda europejskiego basketu, teraz nie miał nawet możliwości aby przekonać do siebie trenera, jego flustracja rosła z dnia na dzień. Na jedno z pytań dziennikarza jak się czuje w nowej roli, odzekł nie szczędząc sobie ironii: ” Jak się czuję? Światnie! Siedzę sobie na ławce nikt o nic mnie nie pyta, zdobywam kilka punktów na koniec meczu… faktycznie, mógłbym o sobie powiedzieć, że jestem najwyżej opłacanym graczem w NBA. Zarabiam miliony za pięć minut gry w meczu… pięć minut jeśli Adelman ma nastrój i jeśli wynik jest właściwy”.

Chwilami można było odnieść wrażenie, że Petrović służył Adelmanowi jako straszak mający pobudzić do jeszcze cięższej pracy jego dwie gwiazdy grające na obronie – Portera i Drexlera. Oni doskonale wiedzieli co prezentuje Drazen i zwłaszcza Porterowi faktycznie zaczęło jakby bardziej zależeć na lepszej grze. Te osiemnaście miesięcy w Portland były dla niego prawdziwym koszmarem, trener który nie widział dla niego miejsca w składzie, zawodnicy którzy nie odzywali się do niego słowem gdy siedział na ławce, właściwie nikt jemu nie ufał, nikt w niego nie wierzył, nikt za wyjątkiem jednej osoby… Clyde’a Drexlera.

W styczniu koszmar Drazena się skończył, został oddany do New Jersey Nets. Drexler zawsze pozytywnie wypowiadał się na temat Drazena, samemu będąc wybitnym graczem dostrzegał w nim to, czego nie potrafił albo nie chciał dostrzec Adelman.

New Jersey…

Po wylądowaniu w New Jersey, pierwsze słowa Drazena brzmiały: ” Teraz koniec z tym wszystkim, tutaj dostanę to czego chcę (chodziło o czas gry) i nikt mnie nie będzie ograniczał. ” I rzeczywiście tak było. Do końca sezonu Drazen grał blisko dwadzieścia minut w meczu zdobywając średnio 10pkt. Jednak prawdziwą twarz Drazen pokazał w następnym sezonie. Z niechcianego i niedocenianego zawodnika w Oregonie stał się jadnym z najlepszych SG całej NBA notując średnią 20,6 pkt przy 51% skuteczności. New Jersey nigdy wcześniej nie grali w play-off, choć mieli w swoim składzie tak znakomitych graczy jak: Derrick Coleman i Kenny Anderson, teraz Nets mieli Drazena… i play-off.

W tym sezonie Petrovic wreszcie mógł być sobą, był tym Drazenem, którego na długo zapamiętywali obrońcy grający przeciwko niemu w Europie. Nie inaczej było teraz, o czym najlepiej przekonał się choćby Vernon Maxwell broniący barw Houston Rockets. W meczu z Rakietami Drazen rzucił Maxwellowi 44pkt. a w wywiadzie po meczowym wyznał: ” Nie wiem dlaczego, ale czułem jakbym tego dnia mógł zrobić wszystko z Vernonem „., a trzeba dodać, że Maxwell był nie byle jakim obrońcą.

Chuck Daly miał zupełnie inne podejście do zawodników niż Adelman, on ufał swoim graczom a oni ufali jemu. Trzeba pamiętać o tym, że Daly był jedną z dwóch osób które miały wpływ na niepokorne dziecko NBA, czyli Dennisa Rodmana a to chyba najlepsza rekomendacja jeśli chodzi o umiejętność nawiązywania dialogu z zawodnikami.

W tym samym roku odbywały się Igrzyska Olimpijskie w Barcelonie, gdzie Drazen wraz ze swoimi kolegami z reprezentacji, po raz pierwszy od zakończenia wojny domowej reprezentował barwy Chorwacji. Oczywiście poza wszelką konkurencją był słynny DREAM TEAM prowadzony przez jego klubowego trenera Chucka Daly’ego, lecz mimo to Chorwaci z Drazenem na czele byli jedyną ekipą w turnieju, której udało się po dziesięciu minutach gry nawet prowadzić z DREAM TEAMEM. Petrovic zdobył najwięcej punktów w meczu – 24 . W następnym sezonie Petrovic stał się najlepszym strzelcem zespołu ze średnią 22,3pkt i jedenastym strzelcem w całej lidze przy fantastycznej 52% skuteczności.

Jednak mimo znakomitego sezonu nie znalazł uznania w oczach trenerów i nie wystąpił w meczu gwiazd. Drazen był bardzo rozczarowany tą decyzją, tym bardziej że był jedynym graczem, który pomimo tego iż był w piętnastce najlepszych strzelców ligi, nie został zaproszony do udziału w All-Stars. Na pocieszenie został wybrany do All NBA Third Team. Fani kochali jego entuzjazm w grze, oraz energię jaką wnosił do drużyny a jego trener był zachwycony faktem, że po zakończeniu sezonu Drazen wciąż ciężko pracował nad doskonaleniem swojej gry, zwłaszcza obrony.

W jednym z wywiadów dla lokalnego dziennika, Daly stwierdził wprost, że Netsom nie mogło przydarzyć się nic lepszego od Petrovica. Ale nie wszyscy zachwycali się stylem gry Petrovica, asystent trenera Paul Silas na łamach New York Times’a powiedział: ” Mamy mały problem z Drazenem, on za dużo rzuca i przetrzymuje piłkę. ” W dodatku wszystkie „ale” dotyczące jego osoby były obmawiane za zamkniętymi drzwiami. Ponad to Petrovic był coraz bardziej zmartwiony postawą zarządu Nets, który nie kwapił się zbytnio do renegocjacji jego kontraktu. Drazen już wiedział że będzie musiał odejść z Nets, dlatego chciał odejść do klubu walczącego o mistrzostwo. Tym klubem mógł być rywal zza miedzy – New York Knicks. Pat Riley na łamach New York Times’a powiedział: ” Mając Drazena będziemy mieli dokładnie to, czego brakuje nam do zdobycia mistrzostwa. ” Wszystkie decyzje w tej sprawie miały zapaść po powrocie Drazena z turnieju kwalifikacyjnego do mistrzostw Europy odbywającego się we Wrocławiu…

Epilog…

W czerwcu 1993r Drazen wraz z reprezentacją Chorwacji przyjechał do Wrocławia na turniej kwalifikacyjny do ME. Tak naprawdę i bez niego Chorwaci zapewnili by sobie przepustkę na ta imprezę, jednak Drazen chciał być ze swoimi przyjaciółmi, chciał cieszyć się grą z nimi reprezentując barwy swojego kraju. Choć był największą gwiazdą tego turnieju, człowiekiem zarabiającym miliony dolarów, to jednak był w cieniu swoich znanych kolegów Kukoca czy Radji.

Pamiętam, że Drazen jako jedyny chętnie rozdawał autografy i przebijał piątki z kibicami w Hali Ludowej, był uśmiechnięty jak zawsze, otwarty, zupełnie pozbawiony gwiazdorskich manier, czego niestety nie można było powiedzieć o reszcie jego kolegów. Był po prostu wielkim graczem i wspaniałym człowiekiem.

7 czerwca wracając do Zagrzebia przez Niemcy, gdzie odwiedził swojego przyjaciela, mijając Denkendorf zderzył się czołowo z samochodem prowadzonym przez młodą kobietę, która w wyniku szybkiej jazdy straciła nad nim kontrolę i zjechała na jego pas. Drazen tego wypadku nie przeżył, zmarł o 17.20 …i wiele marzeń wraz z nim…

materiał źródłowy: http://www.drazenpetrovic.com
opracował: LJ#2

6 myśli w temacie “Drazen Petrovic – Przerwane marzenia 1964 – 1993

  1. Samochód prowadziła jego dziewczyna, z z tyłu siedział kolega – turecki koszykarz. Drażen wypadł przez przednią szybę i poniósł ponoć natychmiastową śmierć. Wielka szkoda, jeden z najlepszych białych koszykarzy, ciewkawe jak potoczyłaby się jego kariera – wkraczał w jej najlepszy okres. Mega koszykarz. Spoczywał w pokoju Drażenie.

    Polubienie

  2. Tak świetny artykuł, Ale okoliczności wypadku mijają się z prawdą. Ta „młoda kobieta”, która prowadziła auto to jego dziewczyna, a co za tym idzie On również był w tym samochodzie (czerwony golf chyba). Wjechali pod duży samochód. Widziałam program dokumentalny. Mało tego była pokazana akcja reanimacyjna. Kogo nie pokazano. W aucie była jeszcze jedna osoba – koleżanka.

    Polubienie

  3. Kilka błędów ortograficznych, podejrzewam, ze przez szybkie pisanie 🙂 Artykuł świetny. Czytanie go- czysta przyjemność 😉

    Polubienie

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.