Giannis i Jabari zyskują na zmianach Kidda.

Uwielbiam Kidda za to, że nie boi się ryzykować. Ten sezon i tak jest już spisany na straty, dlatego przeprowadzenie kilku eksperymentów wydało się tylko kwestią czasu. Jeden z ryzykownych zabiegów Kidda polegał na posadzeniu na ławce Cartera-Williamsa i Grega Monroe oraz na skupieniu ofensywy na duecie Jabari – Giannis. Jak od tego czasu zmieniła się gra Parkera i Antetokounmpo?

  1. Od meczu, w którym Carter-Williams i Monroe zaczynają mecz z ławki, Parker gra 10 minut dłużej (skok z 28,6mpg na 38,5). Te dziesięć minut oznacza nie tylko prawie podwojoną liczbę zdobywanych punktów (z 11 do 20,5), ale i zwiększoną produktywność zarówno Jabariego, jak i Giannisa.
  2. Giannis od początku sezonu kierował prawie 40% podań do Cartera-Williamsa (co za marnotrawstwo!) i tylko 7,5% podań do Parkera. Z MCW na ławce, aż 20% podań Antka ląduje w rękach Jabariego (co przekłada się na 4FGA na mecz więcej). Działa to w dwie strony – do lutego Parker podawał do Giannisa tylko w 9% przypadków. Teraz, prawie co czwarte podanie jest kierowane do Greek-Freaka.

//platform.twitter.com/widgets.js

Nie tylko w transition – oglądając ostatnie mecze mam wrażenie, że Giannis i Jabari powoli zaczynają grać ze sobą na pamięć. Potrafią bezbłędnie przewidzieć to, w którą stronę pobiegną po zasłonie, albo jak będą ścinać w kontrze. Wyobraź sobie sytuację, w której obaj rozumieją się na parkiecie bez słów i znają się już na tyle dobrze, że z wyprzedzeniem wiedzą, jak, gdzie i z jaką siłą podać. Podanie Giannisa kozłem bez patrzenia, między dwoma obrońcami, w stronę piwotującego na zasłonie Jabariego, bez żadnego kontaktu wzrokowego = mokro w gaciach!

Mokro w gaciach część druga: Giannis zatrzymujący się w kontrze i przechodzący w post-up to będzie nic w porównaniu z niby anemicznym gyro stepem w zwolnionym tempie zakończonym no-look-talerzowym-passem do trailującego Parkera w grze transmisyjnej. BTW, te gyro stepy Giannisa jakby od niechcenia, zakończone wsadem na w pełni wyciągniętej ręce, przy jego zasięgu, to coś pięknego. I na dłuższą metę, jak jest to kontra, albo kryje go inny rozgrywający – unguardable.

Dodatkowo, bo wdała mi się jak zwykle dygresja, z Carterem-Williamsem na rozegraniu Parker miał średnio 45,8 touches na mecz. Giannis na jedynce (i brak Moose’a na centrze) powoduje, że Parker w ostatnich spotkaniach aż 76 razy na mecz jest w posiadaniu piłki. I teraz najlepsze i najważniejsze – nie są to bezproduktywne podania na trójce, tylko większość wysoko procentowych posiadań w pomalowanym. Z MCW, Parker miał średnio 3 posiadania na wysokości łokcia, 2,8 bezpośrednio pod koszem i 2,2 w pomalowanym. Teraz, gdy klepie Giannis wygląda to następujaco: 4,9 łokieć, 8,6 pod koszem i 4,5 w pomalowanym. Zróbie sobie z tego wykres słupkowy i przestaniecie się dziwić, że Jabari nagle zaczął zdobywać punkty.

W rezultacie, po zmianach Kidda, to Parker jest najczęstszym adresatem podań w drużynie. Na początku sezonu rozkładało się to mniej więcej pół na pół (48 Monroe -38 Parker), teraz to Jabari dostaje prawie półtora razy częściej piłkę. I tak powinno być moim zdaniem przez cały czas. To Parker i Giannis są przyszłością tego zespołu i to na nich powinna się opierać gra. Nie pozostaje nam nic innego jak tylko trzymać kciuki za to, żeby byli zdrowi i mogli się ogrywać. Dodajmy do tego jeszcze Khrisa i wielkie trio już mamy.

I pytanie na koniec, na które nikt nie potrafi odpowiedzieć: jaki, tak na dobrą sprawę, jest górny limit możliwości duetu Jabari-Giannis?